wtorek, 22 marca 2016

Z zaświatu !

Witam was, wiem dawno mnie tu nie było, a to wszystko wynika z tego, że straciłam wenę.
Mam do was pytanie chcecie długie czy krótkie rozdziały?
To tyle do zobaczenia wkrótce :*

środa, 3 lutego 2016

Rozdział 6

Rozdział 6

*Katy

Weszłam do wielkiej sali balowej udekorowanej już na Halloween. Byłam zdziwiona wyglądem tego miejsca, bo naprawdę odawało ono odczucie obecnego święta. Stawiałam kolejne kroki, coraz bardziej się zachwycając tym wystrojem. Objęłam wzrokiem całe pomieszczenie, ponieważ nikogo tu nie było. Nie powiem, byłam zaskoczona tym iż sala wiała pustką. Myśl ta zakwitła w mojej głowie, tworząc różne wyjaśnienia tej przyczyny. Stanęłam na środku sali, powoli odwracając się jakby ktoś miał mnie za chwilę zaatakować. Rzeczywiście moja przeczucia się sprawdziły, bo kątem oka zauważyłam stojącego za mną Nialla, który chciał mnie przestraszyć. Odwróciłam się już pewniej do niego, z pytaniami, które karciły moją głowę.
- Dlaczego ?- zapytałam, nie wypowiadając ani słowa więcej.
- Co dlaczego ?- zapytał Niall, podnosząc brwi do góry, jakby zapomniał o owym incydencie.
Przewróciłam oczami i spokojnie mu wyjaśniłam iż jego zachowanie było chamskie.
- Czyli jestem chamem ?- zapytał.
- Tak - odpowiedziałam, chcąc zakończyć już tą rozmowę.
Jego reakcja na moje słowa była natychmiastowa, ponieważ odwrócił się zły i odszedł.
Westchnęłam nie wiedząc czym spowodowałam jego zmianę nastroju.
Czy on to sobie wziął na serio ? Karciło mnie to pytanie, ale teraz miałam inne zmartwienie, ponieważ moja przyjaciółka zniknęła mi z oczu.
Obróciłam się dookoła, jakby to mi miało pomóc w znalezieniu jej.
Przez parę sekund myślał, że stało się jej coś, lecz po chwili usłyszałem jego głos, a później ja zobaczyłam. Machnęła ręką, abym za nią poszła. Weszłam na stare drewniane schody, które mimo iż prawdopodobnie były tu już dłuższy czas, dawały uroku temu miejscu. Byłam już prawie na górze, kiedy schody podemną i zaczęłam spadać na dół. Nagle świat w okół mnie się zmienił, wszędzie było czarno, a ja nie mogłam krzyczeć . Byłam przerażona tym co się dzieje,próbowałam się obudzić,lecz to na nic.
- On jest potworem - powiedział... tajemniczy głos, przerażający,który wypełniał moją głowę.
- Kto ? - zapytałam.
- Dobrze wiesz - odpowiedział.

Zerwałam się z krzykiem z łóżka, lecz po chwili ktoś zasłonił moje usta.
Spojrzałam na tego osobnika był to ...
- Niall ? Co ty tu robisz ? - zapytałam, kompletnie zdezorientowana.
- Nieważne - powiedział.
Wstał z łózka i skierował się w stronę okna przez,które prawdopodobnie przyszedł .
- Niall czekaj - powiedziałam.
- Co ? - zapytał.
- Jest 3 w nocy,co ty tu robisz ? Masz wszystko wyjaśnić- odpowiedziałam.
- Jeszcze nie czas - zakończył naszą rozmowę, wyszedł przez okna po czym skoczył.
Wystraszyłam się trochę przyznam, dlatego wyjrzałam przez okno czy nic mu nie jest,bo nie chce na karku trupa.
" Nic mi nie jest księżniczko ;* N.H "
- Nie nazywaj mnie księżniczką - syknęłam sama do siebie po czym skierowałam się do łóżka, aby pójść spać. Kraina snu szybko zabrała mnie w swoje objęcia.


_________________________________________________________________________________
Hej :)
Żyjecie ? Tak ? To zostaw komentarz !!!
Przepraszam was, ale z powodu iż nikt nie komentuje rozdziałów wprowadzam zasadę ;
KOLEJNY ROZDZIAŁ = 3 KOMENTARZE 

sobota, 5 grudnia 2015

Rozdział 5

Rozdział 5

Prezencik na Mikołajki kochani - więc łapcie nowy rozdział !:*

* Katy

Zeszłam na dól, w celu otworzenia drzwi mojej przyjaciółce, która dobierała się do nich od ponad dwóch minut. Wytłumaczcie mi jak można być tak nachalnym, przecież zejście ze schodów jest ciężkie a ponadto mój stan emocjonalny nie pozwala mi na zbyt wielki wysiłek. Kiedy wreszcie doczłapałam się do drzwi, odblokowałam je, aby Hope weszła. Nie była ucieszona, wręcz przeciwnie była zła. Uśmiechnęłam się sztucznie w celu poprawienia jej humoru, chociaż to i tak nic nie dało.
Zdjęła buty i skierowała się w stronę kuchni, więc podążyłam za nią. Jak się okazało w owym pomieszczeniu siedział mój bart.
- Nie wiedziałam, że jesteś w domu. Myślałam że dalej na treningu- powiedziałam.
- Przyszedłem parę chwil temu, a tak wogule to jestem Jack - powiedział mój bart, skierowując drugą część zdania do mojej przyjaciółki.
- Ja Hope. Gdzie chodzisz na trening ? - zapytała.
- Mam zespół z chłopakami i ćwiczymy na sali wynajętej w jednym barze -odpowiedział 
- Katy, kiedyś pójdziemy ich zobaczyć - powiedziała moja przyjaciółka.
- Ok- powiedziałam i wyszłam razem z nią aby znaleźć się jak najdalej Jacka. 
Usłyszałam w tle śmiech mojego brata.
Mimo tego iż był ładny, to był strasznym kobieciarzem. To była cecha, której u niego nie cierpiałam, a ja nie chciałam, aby Katy poznała tą stronę Jacka.
Westchnęłam i skierowałam się z Hope w stronę mojego pokoju. Kiedy usiadłyśmy wreszcie na łóżku u mnie, od razu zasypałam Hope pytaniami.
- Opowiadaj jak randka - powiedziałam, pocierając ręce podekscytowana.
- Eh.. no wiesz normalnie - powiedziała, uciekając wzrokiem.
- Hope.. mów co się stało na randce - powiedziałam, wnioskując z jej miny iż naprawdę coś się wydarzyło.
- Nie chodzi o randkę, po prostu na nie tego chłopaka trafiam.- powiedziała nadal jakby lekko zmieszana.
- To o co ? - zapytałam już nie wiedząc o co chodzi.
- Przed wyjściem do domu, dostałam esemesa. Najlepsze jest to iż wyświetlił się numer zastrzeżony, a owy osobnik podpisał się skrótem B. - powiedziała.
- To dziwne ... bardzo dziwne a co chciał ?- zapytałam, zdziwiona tą sytuacją.
I w tym momencie usłyszałam hałas, jakby ktoś otwierał okno ?? Spojrzawszy w tamtą stroną, zobaczyłam dwóch chłopaków, zląkłem się bardzo, a moje serce zaczęło bardzo szybko bić. Nie musiałam spoglądać na moją przyjaciółka, aby zobaczyć jej reakcję. 
Stała obok mnie zasłaniając usta, aby nie krzyknąć.
 Pierwszy odezwał się wysoki z mnóstwem tatuaży,które pokrywały jego ciało.
- Hmm z tego co wiem to chcieliśmy was zaprosić na bal, co nie Niall- powiedział.
I wtedy zwróciłam uwagę na drugiego chłopaka. Oczywiście, że był to ten chłopak na którego się natknęłam tak wiele razy - Niall. Wszędzie rozpoznam te przeszywające mrozem niebieskie oczy, które nie wyrażały nic.
- Tak, chociaż ja już byłem wcześniej umówiony - uśmiechnął się i spojrzałam na mnie.
- To co ? - zapytał tym razem ten pierwszy chłopak, którego imienia nie znałam.
- Poczekaj... Stop Stop... Władowaliście się do pokoju mojej przyjaciółki strasząc nas i myśląc że iż was nie znamy pójdziemy z wami na bal .. Nie ma mowy. Jesteście chorzy, dzwonie na policję- powiedziała Hope.
- Nie trzeba, ja ich znam - tym razem udzielił się Jack.
- Co ??? - krzyknęła moja przyjaciółka kompletnie nie wiedząc o co chodzi. Chociaż muszę przyznać się ja też nic nie wiedziałam, a tym bardziej ciekawiło mnie to skąd Jack ich zna.
- Ja ich namówiłem, żeby wzięli was na bal, ponieważ stwierdziłem, że w to Halloween się zabawicie. Więc ?- zapytał się Jack.
- Nie ma mowy - odpowiedziałam.
 Założywszy ręce na piersi, jak małe dziecko, które nie ma zamiaru zjeść obiadu.
- Obiecałaś mi coś - powiedział Niall i mój bart tylko mroził go wzrokiem.
Wreszcie po długich dwugodzinnych namowach, zwłaszcza mojego brata pojechaliśmy jego atutem w piątkę na bal. Jedna myśl przechodziła mi tylko przez głowę, że to będzie najgorszy dzień w moim życiu.
________________________________________________________________________________
Witam, nie rozpisuję się, ponieważ chcę stawić notkę przed tym rozdziałem.
Więc komentujcie  kochani!!!!!!!!
Do następnego :*

Wiadomość z zaświata

Wiadomość z zaświata

Witam, moi drodzy z racji tego iż są mikołajki ( u mnie już 00:10) to dam wam prezent w postaci kolejnego rozdziału. Mówię od razu iż jest to święto, to czekałam 4h, aby wstawić wam rozdział.
Było to męczące... mam zeza przez 6h przed komputerem więc jeżeli doceniacie moją pracę to zostawicie komentarz :)
To tyle, życzę miłych mikołajek i wielu prezentów :*
Do następnego :)

poniedziałek, 23 listopada 2015

Notka

Notka 

Uwaga z związku z tym, że nie ma rozdziału wstawiam wam link do zwiastunu bloga.
(Rozdział pojawi się prawdopodobnie w weekend.)

(Na pocieszenie :))
Do następnego kochani :*



wtorek, 10 listopada 2015

Rozdział 4


Rozdział 4


Notka pod rozdziałem!!! Ważne przeczytaj!!!

*Klaus
16:15 p.m

Wieczór powoli się zbliżał, a ja nadal nie miałem odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Idąc francuską dzielnicą, obserwowałem ludzi, którzy szczęśliwi szli przez miasto. Szczęście nadzwyczaj trudne pojęcie, które nie łatwo określić w jednym prostym słowie. Ludzie mówią, że bez trudu je znaleźć, ale to zwykłe kłamstwo. Sam się o tym przekonałem, a miałem na to tysiąc długich lat. Ludzie kłamią, istoty świata naturalnego kłamią, wszyscy kłamią, ponieważ prawda boli, a prawda jest taka, że ja nie umiem zaznać szczęścia, ponieważ je niszczę. Jestem potworem, który ukrywa się pod nieistniejąca skórą człowieka. Jestem nieśmiertelną hybrydą która, nie zaznała prawdziwej miłości. Jestem istotą, którą ciężko zrozumieć i trzeba mieć przy mnie dużo cierpliwości. Umiem zaskakiwać jednocześnie psując więzy, które zawieram. Mimo iż jestem taki jaki jestem, istnieje jeszcze u mnie te nasionko dobra. Znalazłem się przed domem niemalże w mgnieniu oka i równie szybko przekroczyłem jego próg. Po męczącym dniu marzyłem głównie o tym, by dobyć pędzla. Odwiesiłem płaszcz, zdjąłem buty i zdaję się rzuciłem gdzieś w kąt, opuściłem przedpokój i minąłem korytarz, następnie skręciłem w lewo i znalazłem w biurze. Poprawka: w pomieszczeniu, do którego sprowadzałem wszystko, a jeśli chodzi o istoty podobne do mnie, to sprowadzały się same.Zalazłem się w pokoju, gdzie ukazała się moja dusza artystyczna. Oczywiście, że byłem artystą, a moje obrazy ukazywały to co czuję. Zabrałem pędzel z brązowego stołka i zacząłem malować. Moim obiektem przelewu na płótno był owy pokój, lecz zamiast go ukazać w brązowo ciemnych kolorach z elementami białych mebli niekiedy czarnych z ciemną jasno zlewającą się podłogą, pokazałem ten pokój inaczej bardziej oczami artysty zacząłem malować go w inny sposób. Najpierw biel która przechodziła w ciemność i wyróżniła ten pokój na moim obrazie. Jakby ciemność i jasność toczyły ze sobą bitwę i w tym momencie mogłem zauważyć że mój obraz był bardzo podobny do mnie. Ja sam ze sobą toczyłem bitwę i bardzo często ją przegrywałem.
Miałem zamoczyć pędzel w farbie, kiedy mój brat wszedł do pokoju, przerywając moją czynność.
— Bracie, mam wieści – poinformował mnie Elijah.
— Słucham, może ty masz ciekawszą koncepcję od reszty – powiedziałem uśmiechając się chytrze.
Położyłem pędzel na stole i skupiłem swój wzrok na osobniku przed mną.
— Niedaleko cmentarzu, który należy do jednych z sabatu wiedźm, znalazłem sól.To oznacza że w zabójstwa wampirów są zamieszane wiedzmy jak i demony – powiedział, poprawiając przy tym swój jak zawsze idealnie ułożony krawat, który konstatował z jego ciemnym garniturem.
— To jakim cudem Niall nic nie wie ? – zapytałem zmieszany z tropu.
— Demony się go wyparły, bo poparł twoją stronę Klaus.
Zmarszczyłem brwi i zaciekawiony zadałem pytanie, które siedzi w mojej głowie od paru dobrych chwil.
—  To gdzie jest Niall?– zapytałem.
— Nie wiem – powiedział, obracając się za siebie.
I w tym oto monecie ujrzałem blondyna z uśmiechem na twarzy.
— Gdzieś ty był ? – zapytałem podkreślając bardzo mocno każde słowo.
— Powiedzmy że znalazłem dziewczynę, tą którą tak długo szukacie – oznajmił.
— Kogo ? – zapytałem, przybierając poważną minę.
— Siostrę Jacka - powiedział.
—Czy to nie on pochodzi od pierwszych rodów ?- zapytał Elijah.
— Tak i wychodzi ma to,że oboje pochodzą od dwóch różnych rodów – powiedział Niall. Zaciekawił mnie swoją wypowiedzą, ponieważ chodziły pogłoski, że cała linia pierwszych  rodów wyginęła, a teraz jednak jest światełko w tunelu.
— Z jakich rodów ? - zapytałem Nialla, będąc bardzo ciekawski.
— Z tego co wiem to istnieją jeszcze cztery rody :Oscuridad, Brillo, Maldición i Virtudes.Tylko nigdzie nie ma wspomniane z jakich rodów pochodzi owa dwójka –  powiedział.

- Hmm...resztę zostaw mi sam się tym zajmę –  poinformowałem mojego przyjaciela-Zaproś ich na bal Halloweenowy - powiedziałem do  owych osobników, obierając się o krzesło na które wcześniej usiadłem..
— Robimy bal ? Nic o tym nie wspominałeś Niklaus – powiedział mój brat.
Uśmiechnąłem się i kiwnąłem głową na znak potwierdza.
— Kto się zajmie wystrojem naszego domu ? – zapytał Elijah.
— Ty Elijah, z tego co wiem to kiedyś zajmowałeś się wystrojem na bale – uśmiechnąłem się chytrze i wyszedłem z pomieszczania zostawiając lekko zmieszanych chłopaków.
Wyszedłem z domu zamiarem dowiedzenia się czegoś w sprawie zabójstw.
Jako pierwszy cel mojej podróży obrałem sobie cmentarz, który należał do jednego z sabatu wiedźm.
Kiedy znałem się na miejscu spoczynku zmarłych, z którego czarownice czerpały moc, stanąłem na środku zastanawiając się gdzie iść. Dokoła dało się zauważyć groby cmentarne otoczone przez swoją ciemność, sprawiając iż to miejsce było jeszcze bardziej tajemnicze i budzące grozę.
Po długich minutach zastanowienia skierowałem się w prawo gdzie dało się usłyszeć szepty rozmowy.
Znajdując się na miejscu znalazłem czarownice, które nie były ucieszone z mojego widoku.
Uśmiechnąłem się sztucznie.
— Będzie tak stać i się gapić czy zaprowadzicie mnie do waszej mentorki – zapytałem.
— Chodź za mną – powiedziała wysoka brunetka.
Skierowałem się za nią przechodząc obok różnorodnych grobów. Niezbyt zainteresowany tym zacząłem tracić cierpliwość tą jakże długą wędrówką.
— To tutaj – dziewczyna pokazała jeden z grobowców. Wszedłem do środka i od razu dało  się zauważyć świece, które były porozstawiane po całej może rzec kaplicy. Omiotłem wzrokiem pomieszczenie i zacząłem  szukać jakiej jakiejkolwiek żywej duszy. Po paru minutach westchnąłem zniecierpliwiony czekaniem.
— Co cię tu sprowadza Klausie Mikaelsonie – zapytała można powiedzieć kobieta w średnim wieku, w długiej czarnej sutannie zapinanej aż po szyję.
— Wasza banda czarownic, która morduje moje wampiry – syknąłem.
— My się w to nie mieszaliśmy –zaprzeczyła zakładając rękę na rękę.
— To wytłumacz mi to – pokazałem sól – współpracujecie z demonami – zapytałem będąc już u skraju cierpliwości.
— Mówiłam że to nie my się mieszaliśmy i nic nie wiemy o żadnych morderstwach – powiedziała będąc pewna swoich słów.
— Kłamiesz – wykrzyknąłem to i w tym momencie moja cierpliwość się skończyła. Popatrzyłem ze złością na kłamliwą wiedźmę  i szukałem jakichkolwiek oznak strachu. Oczywiście, że je znalazłem, bała się i to bardzo choć próbowała udawać silną, bo kto by nie bał się Klausa Meaklsona.
— Posłuchaj mojego serca, mówię prawdę Nikluas – powiedziała, powoli się załamując.
Zrobiłem to co ona kazała, posłuchałem jej serca. Biło szybko, lecz ze strachu.
Spojrzałem na nią jeszcze raz, a potem podszedłem do niej. W tym momencie byłem praktycznie na równi z nią, bo owa kobieta była bardzo wysoka.
Uśmiechnąłem się sztucznie, a później z całej siły skierowałem moją rękę w stronę klatki wiedźmy wyrywając jej serce. Po skończonej czynności wyszedłem ze cmentarza z poprawionym humorem.
~~ 18:15~~
*Katy
Cały mój dzień minął na siedzeniu w pokoju i oglądaniu filmów oraz seriali. Dzięki temu iż jestem wspaniałą aktorką, która fantastycznie naśladuje różne choroby nie udałam się na lekcję, choć szczerze mówiąc nie poszłam do szkoły z czystej dobroci mojego brata, ale to nie zmienia iż potrafię naśladować różne osoby.Znudzona oglądaniem filmu „ Love Rosie „ który moim zdaniem był nudny. Dziewczyna zakochuje się w swoim najlepszym przyjacielu, a on w niej, choć żadne z nich tego nie wie i w tym momencie wszystko się komplikuje. Moim zdaniem film był oklepany i nudny, dlatego jak najszybciej go wyłączyłam. Po śmierci rodziców straciłam wiarę że istnieje coś takiego jak miłość. Nie umiałam kochać drugiego człowieka nie licząc mojego brata. Nie byłam do tego zdolna, wciąż w mojej głowie przebywały doświadczenia z dawnymi chłopakami. Złamane serce.Ból.Płacz.Depresja. Nic innego nie krążyło mi po głowie, oprócz bólu jaki przeżywałam, dlatego od tamtej pory nie miałam chłopaka, ponieważ obiecałam sobie, że nikt mnie już nigdy nie zrani. Wstałam z łóżka, aby rozprostować nogi oraz ręce. Po wykonanej czynności, zabrałam  ze stolika telefon z zamiarem sprawdzenia co z Hope, która od czasu swojej randki nie odzywała się do mnie. Wyszukałam numer dziewczyny i zadzwoniłam do niej.
Dopiero po trzech sygnałach odebrała.
— Hej Hope, to ja Katy – powiedziałam.
— Hej Katy, przepraszam, że się nie odzywałam ale byłam zajęta – tłumaczyła się Hope.
— Nie musisz się tłumaczyć, lepiej mów jak randka – powiedziałam.
— Co tu dużo mówić była wspaniała, ale Luke to nie mój typ – powiedziała z lekkim smutkiem.
—  Jak to nie twój typ ? –  zapytałam bardzo ciekawa.
— Inne zainteresowania, wogule inne charaktery. Nie mój typ, chyba miłość do nie dla mnie – powiedziała zawiedziona.
— Głowa do góry, znajdziesz innego – powiedziałam, aby podnieść jej stan moralny.
—  Masz rację może się dziś spotkamy – zapytałam
— Dobrze, to o 20 pm. Przenocujesz u mnie – powiedziałam
— Okej do to 20. Pa.
— Pa.
Rozłączyłam się i płożyłam mój iphone na stół. Westchnęłam i usiadłam na łóżko z zamiarem rozmyślaniem nad swoim nędznym życiem.
_______________________________________________________________
Witam wszystkich !
Na początku zacznę od tego iż nikt nie komentuje tego bloga.
Oczywiście to mnie smuci, ponieważ nie wiem czy wogule ktoś go czyta.
Dlatego proszę, aby każdy kto przeczyta tego bloga go skomentował.
Jest to dla mnie motywacja do pisania kolejnych rozdziałów.
W sprawie rozdziału :
Czy chcielibyście aby wprowadzić jakiś wątek miłosny ( nie licząc Nialla i Katy )? Jeśli macie pomysły to podajcie w komentarzach.
Ogólnie jak podoba wam się historia? ( Jest po części związana z The Orginals)
Co sądzicie o głównych bohaterach? (Klaus, Niall, Katy, Hope )
Ostanie pytanie - Czy chcecie abym wyjaśniała wam pojęcia i po krótcy historię pierwszych rodów ? 
To wszystko dodam tylko abyście komentowali bloga.
Do następnego xx :3


poniedziałek, 2 listopada 2015

Rozdział 3

Rozdział 3

*Katy
~~ 9:15 pm~~

Cały pokój rozświetliły promienie słoneczne, które padły na moją twarz.Z uśmiechem na twarzy ogrzewałam się, kiedy nagle po całym domu rozległ się krzyk mojego brata pomieszany z przekleństwami. Przerażona, ale też zaciekawiona weszłam na korytarz, gdzie prawdopodobnie był braciszek.Kiedy moje stopy zetknęły się z jasnymi kafelkami ujrzałam mojego brata leżącego na podłodze przy zmasakrowanym stole oraz wazonie.Westchnęłam głośno i czekałam aż Jack się podniesie i wytłumaczy mi okoliczności tego zamieszania.Po krótkiej chwili wstał, a ja mogłam wypytać go zajście tego incydentu.
- Co tu się stało? - zapytałam.
- Wpadłem na stolik - powiedział.
- Dobra -powiedziałem nie chcąc się kłócić - Idę zrobić śniadanie - poinformowałam brata.
- Tylko zrób naleśniki - zrobił słodką minkę, a chwilę później zabrał się za sprzątanie.
Przytknęłam i odwróciłam się kierując swoje ciało na śnieżnobiałe schody.

~~  W tym samym czasie ~~
*Klaus

Zły zacząłem się kierować w stronę pobliskiego baru w którym bywałem bardzo często.
Wszedłem do pomieszczenia, który był utrzymany w stylu retro.Szczerze mówią ten bar kojarzył mi się z najjaśniejszymi latami mojego życia.Usadowiłem się w najciemniejszym kącie owego budynku, czekając już zniecierpliwiony  na mojego przyjaciela.
Nie minęło parę chwil a moim oczom ukazał się Niall.Nie musiałem długo czekać aż   blondyn usiądzie naprzeciwko mnie parę minut później.Uśmiechnołęm się niezbyt przyjaźnie i nachyliłem się w stronę moje przyjaciela.
- Cóż za niespodzianka - zapytałem.
- Myślę że chyba mnie się spodziewałeś - powiedział.
- Oczywiście - odparłem z nadmierną pewnością.
- Teraz przejdźmy do sedna. Kto zabija wampiry w francuskiej dzielnicy ?- zapytałem bardzo poważny, opierając się o krzesło.
- Nie wiem, nikt nic nie wie - powiedział.Westchnąłem wiedząc że znów muszę się sam tym zająć.
Wstałem i skierowałem się w stronę wyjścia, lecz przed przekroczeniem progu usłyszałem krzyk Nialla.
- Klaus nie rób nic pochopnie - krzyknął.
Tym momencie te słowa nie miały dla mnie znaczenia za wszelką cenę chciałem znaleźć tego mordercę i mu odpłacić.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam :)
Oto przedsmak dalszej części.
Wiem że krótki, ale nie mam siły na pisanie bardzo długiego rozdziału.
Myślę że to uszanujecie i zostawicie komentarz.
Do następnego :*


Theme by violette