Rozdział 5
Prezencik na Mikołajki kochani - więc łapcie nowy rozdział !:*
* Katy
Zeszłam na dól, w celu otworzenia drzwi mojej przyjaciółce, która dobierała się do nich od ponad dwóch minut. Wytłumaczcie mi jak można być tak nachalnym, przecież zejście ze schodów jest ciężkie a ponadto mój stan emocjonalny nie pozwala mi na zbyt wielki wysiłek. Kiedy wreszcie doczłapałam się do drzwi, odblokowałam je, aby Hope weszła. Nie była ucieszona, wręcz przeciwnie była zła. Uśmiechnęłam się sztucznie w celu poprawienia jej humoru, chociaż to i tak nic nie dało.
Zdjęła buty i skierowała się w stronę kuchni, więc podążyłam za nią. Jak się okazało w owym pomieszczeniu siedział mój bart.
- Nie wiedziałam, że jesteś w domu. Myślałam że dalej na treningu- powiedziałam.
- Przyszedłem parę chwil temu, a tak wogule to jestem Jack - powiedział mój bart, skierowując drugą część zdania do mojej przyjaciółki.
- Ja Hope. Gdzie chodzisz na trening ? - zapytała.
- Mam zespół z chłopakami i ćwiczymy na sali wynajętej w jednym barze -odpowiedział
- Katy, kiedyś pójdziemy ich zobaczyć - powiedziała moja przyjaciółka.
- Ok- powiedziałam i wyszłam razem z nią aby znaleźć się jak najdalej Jacka.
Usłyszałam w tle śmiech mojego brata.
Mimo tego iż był ładny, to był strasznym kobieciarzem. To była cecha, której u niego nie cierpiałam, a ja nie chciałam, aby Katy poznała tą stronę Jacka.
Westchnęłam i skierowałam się z Hope w stronę mojego pokoju. Kiedy usiadłyśmy wreszcie na łóżku u mnie, od razu zasypałam Hope pytaniami.
- Opowiadaj jak randka - powiedziałam, pocierając ręce podekscytowana.
- Eh.. no wiesz normalnie - powiedziała, uciekając wzrokiem.
- Hope.. mów co się stało na randce - powiedziałam, wnioskując z jej miny iż naprawdę coś się wydarzyło.
- Nie chodzi o randkę, po prostu na nie tego chłopaka trafiam.- powiedziała nadal jakby lekko zmieszana.
- To o co ? - zapytałam już nie wiedząc o co chodzi.
- Przed wyjściem do domu, dostałam esemesa. Najlepsze jest to iż wyświetlił się numer zastrzeżony, a owy osobnik podpisał się skrótem B. - powiedziała.
- To dziwne ... bardzo dziwne a co chciał ?- zapytałam, zdziwiona tą sytuacją.
I w tym momencie usłyszałam hałas, jakby ktoś otwierał okno ?? Spojrzawszy w tamtą stroną, zobaczyłam dwóch chłopaków, zląkłem się bardzo, a moje serce zaczęło bardzo szybko bić. Nie musiałam spoglądać na moją przyjaciółka, aby zobaczyć jej reakcję.
Stała obok mnie zasłaniając usta, aby nie krzyknąć.
Pierwszy odezwał się wysoki z mnóstwem tatuaży,które pokrywały jego ciało.
- Hmm z tego co wiem to chcieliśmy was zaprosić na bal, co nie Niall- powiedział.
I wtedy zwróciłam uwagę na drugiego chłopaka. Oczywiście, że był to ten chłopak na którego się natknęłam tak wiele razy - Niall. Wszędzie rozpoznam te przeszywające mrozem niebieskie oczy, które nie wyrażały nic.
- Tak, chociaż ja już byłem wcześniej umówiony - uśmiechnął się i spojrzałam na mnie.
- To co ? - zapytał tym razem ten pierwszy chłopak, którego imienia nie znałam.
- Poczekaj... Stop Stop... Władowaliście się do pokoju mojej przyjaciółki strasząc nas i myśląc że iż was nie znamy pójdziemy z wami na bal .. Nie ma mowy. Jesteście chorzy, dzwonie na policję- powiedziała Hope.
- Nie trzeba, ja ich znam - tym razem udzielił się Jack.
- Co ??? - krzyknęła moja przyjaciółka kompletnie nie wiedząc o co chodzi. Chociaż muszę przyznać się ja też nic nie wiedziałam, a tym bardziej ciekawiło mnie to skąd Jack ich zna.
- Ja ich namówiłem, żeby wzięli was na bal, ponieważ stwierdziłem, że w to Halloween się zabawicie. Więc ?- zapytał się Jack.
- Nie ma mowy - odpowiedziałam.
Założywszy ręce na piersi, jak małe dziecko, które nie ma zamiaru zjeść obiadu.
- Obiecałaś mi coś - powiedział Niall i mój bart tylko mroził go wzrokiem.
Wreszcie po długich dwugodzinnych namowach, zwłaszcza mojego brata pojechaliśmy jego atutem w piątkę na bal. Jedna myśl przechodziła mi tylko przez głowę, że to będzie najgorszy dzień w moim życiu.
________________________________________________________________________________
- Katy, kiedyś pójdziemy ich zobaczyć - powiedziała moja przyjaciółka.
- Ok- powiedziałam i wyszłam razem z nią aby znaleźć się jak najdalej Jacka.
Usłyszałam w tle śmiech mojego brata.
Mimo tego iż był ładny, to był strasznym kobieciarzem. To była cecha, której u niego nie cierpiałam, a ja nie chciałam, aby Katy poznała tą stronę Jacka.
Westchnęłam i skierowałam się z Hope w stronę mojego pokoju. Kiedy usiadłyśmy wreszcie na łóżku u mnie, od razu zasypałam Hope pytaniami.
- Opowiadaj jak randka - powiedziałam, pocierając ręce podekscytowana.
- Eh.. no wiesz normalnie - powiedziała, uciekając wzrokiem.
- Hope.. mów co się stało na randce - powiedziałam, wnioskując z jej miny iż naprawdę coś się wydarzyło.
- Nie chodzi o randkę, po prostu na nie tego chłopaka trafiam.- powiedziała nadal jakby lekko zmieszana.
- To o co ? - zapytałam już nie wiedząc o co chodzi.
- Przed wyjściem do domu, dostałam esemesa. Najlepsze jest to iż wyświetlił się numer zastrzeżony, a owy osobnik podpisał się skrótem B. - powiedziała.
- To dziwne ... bardzo dziwne a co chciał ?- zapytałam, zdziwiona tą sytuacją.
I w tym momencie usłyszałam hałas, jakby ktoś otwierał okno ?? Spojrzawszy w tamtą stroną, zobaczyłam dwóch chłopaków, zląkłem się bardzo, a moje serce zaczęło bardzo szybko bić. Nie musiałam spoglądać na moją przyjaciółka, aby zobaczyć jej reakcję.
Stała obok mnie zasłaniając usta, aby nie krzyknąć.
Pierwszy odezwał się wysoki z mnóstwem tatuaży,które pokrywały jego ciało.
- Hmm z tego co wiem to chcieliśmy was zaprosić na bal, co nie Niall- powiedział.
I wtedy zwróciłam uwagę na drugiego chłopaka. Oczywiście, że był to ten chłopak na którego się natknęłam tak wiele razy - Niall. Wszędzie rozpoznam te przeszywające mrozem niebieskie oczy, które nie wyrażały nic.
- Tak, chociaż ja już byłem wcześniej umówiony - uśmiechnął się i spojrzałam na mnie.
- To co ? - zapytał tym razem ten pierwszy chłopak, którego imienia nie znałam.
- Poczekaj... Stop Stop... Władowaliście się do pokoju mojej przyjaciółki strasząc nas i myśląc że iż was nie znamy pójdziemy z wami na bal .. Nie ma mowy. Jesteście chorzy, dzwonie na policję- powiedziała Hope.
- Nie trzeba, ja ich znam - tym razem udzielił się Jack.
- Co ??? - krzyknęła moja przyjaciółka kompletnie nie wiedząc o co chodzi. Chociaż muszę przyznać się ja też nic nie wiedziałam, a tym bardziej ciekawiło mnie to skąd Jack ich zna.
- Ja ich namówiłem, żeby wzięli was na bal, ponieważ stwierdziłem, że w to Halloween się zabawicie. Więc ?- zapytał się Jack.
- Nie ma mowy - odpowiedziałam.
Założywszy ręce na piersi, jak małe dziecko, które nie ma zamiaru zjeść obiadu.
- Obiecałaś mi coś - powiedział Niall i mój bart tylko mroził go wzrokiem.
Wreszcie po długich dwugodzinnych namowach, zwłaszcza mojego brata pojechaliśmy jego atutem w piątkę na bal. Jedna myśl przechodziła mi tylko przez głowę, że to będzie najgorszy dzień w moim życiu.
________________________________________________________________________________
Witam, nie rozpisuję się, ponieważ chcę stawić notkę przed tym rozdziałem.
Więc komentujcie kochani!!!!!!!!
Do następnego :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz